Dziś rozpoczynamy rywalizację w „grupie śmierci”. O 18 w Budapeszcie, Portugalczycy zagrają z Węgrami, natomiast o 21 Francja zmierzy się z Niemcami, w Monachium.
W tak mocnej grupie ciężko wskazać głównego faworyta, ale takim wydaje się być Francja, którą wielu wskazuje, jako przyszłego triumfatora EURO 2020. W składzie Mistrzów Świata dużo się nie zmieniło, od ostatniego mundialu w Rosji, zatem nadal jest to świetny zespół. Ciężko szukać słabych punktów w drużynie Didiera Deschamp’a, a dodatkowym plusem jest powrót do reprezentacji Karima Benzemy, co jeszcze bardziej wzmacnia siłę ataku trójkolorowych.
Dla reprezentacji Niemiec będzie to turniej wyjątkowy. Po EURO funkcję selekcjonera, przestanie pełnić Joachim Löw. 61 latek pełnił tą funkcję 15 lat, zatem jest to koniec pewnej ery w niemieckim futbolu. Zawodnicy na pewno będą chcieli go godnie pożegnać ,dobrym występem na EURO. Chcą również zmazać plamę z ostatniego mundialu, na którym nie wyszli z grupy. Zadanie nie będzie łatwe, już w grupie Niemcy zmierzą się z broniącymi tytułu Portugalczykami oraz z mistrzami świata, Francuzami. Na korzyść naszych zachodnich sąsiadów będzie działał fakt, że wszystkie mecze fazy grupowej rozegrają na własnym podwórku.
Portugalczycy będą bronić tytułu wywalczonego 5 lat temu we Francji. I mają duże szanse na powtórzenie tego sukcesu, bo wydaje się, że personalnie wyglądają o wiele lepiej niż w 2016 roku. Wtedy byli mocno krytykowani za styl i mówiło się, że mistrzostwo zdobyli dzięki szczęściu. Teraz zatem Ronaldo i spółka mają coś do udowodnienia, nie tylko sobie, ale całej piłkarskiej Europie.
Węgry są skazywane na pożarcie w grupie E i mają posłużyć rywalom, jako okazja do polepszaniu bilansu bramkowego, który będzie miał znaczenie, szczególnie w wypadku zajęcia 3 miejsca w grupie. Węgrzy jednak na pewno się nie poddadzą i będą walczyć o uzyskanie jak najlepszych rezultatów z faworyzowanymi rywalami.